Nie mogłem się dziś zdecydować czy MTB czy szosa. Padło na szosę. Kiedyś sprawdzałem ile jest do Radzymina i jakoś tak mi się ubzdurało, że około 10km :) Tyle pewnie jest, ale w linii prostej. Chciałem zrobić jakieś szybkie 20km zanim słońce zajdzie. Wyszło jakieś 35 :)
Przy okazji odwiedziłem Żołnierski krzyż z 1930 roku. Jak człowiek jedzie samochodem to nie zwraca uwagi na takie rzeczy. A nawet jak zwraca to się nie zatrzymuje.
Nic specjalnego. Zostawiłem Idę, więc trzeba było po Idę się przejechać. Przy okazji oddałem stojak do choinki. No i standardowo browarek z Niny :) Ale szybki browarek spowodował wychłodzenie, więc zabrałem się w powrotną drogę. Oczywiście w drodze powrotnej latarka dała zdać, że zdycha i cieszyłem się, że zawsze wożę ze sobą zapasowe ogniwo. Pod koniec tych niecałych 30km jakoś osłabłem...
No ale licznik przetestowałem ;) Muszę uważać, bo szosa to nie góral... Przy CSP jest ograniczenie do 40tki, więc dołączyłem do grona piratów drogowych ;)